!poezje@szmer.info
Miejsce do dzielenia się poezjami, swoimi, znalezionymi w sieci, anonimowymi, czyimiś (podaj autorstwo!)...
Dopuszczane wszelkie języki świata :)
Zachęcam osoby postronne do spontanicznych tłumaczeń!
!poezje
@szmer.infohttps://poezja.org/wz/Julian_Tuwim/7456/Do_prostego_czlowieka
Gdy znów do murów klajstrem świeżym Przylepiać zaczną obwieszczenia, Gdy do ludności, do żołnierzy Na alarm czarny druk uderzy I byle drab, i byle szczeniak W odw...
https://www.rodanski.net/ben/personal/wiersze/tuwim/fraszki.htm
https://poezja.org/wz/Julian_Tuwim/34791/Gieldziarze
Wybiegają obłędnie i w popłochu pędzą, W nerwowych mózgach skaczą kursa, akcje, czeki, Mówią do siebie, liczą, biegną, byle prędzej, Zapinając po drodze pękate sw...
https://dobre-wiersze.blogspot.com/2010/04/julian-tuwim-matka.html
Jest na łódzkim cmentarzu, Na cmentarzu żydowskim, Grób polski mojej matki, Mojej matki żydowskiej. Grób mojej Matki Polki, ...
spod mglistej szybki
sylab mnogich szereg
sporo myśli szybkich
sprawy mało szczere
słodko migocze szumi
szalenie miałki spamik
sens mozolnie stłumił
szukaj między słowami
s.
słyszę
jaki to koszmar
zadać sobie najtrudniejsze
i najbardziej niewygodne
pytania
te stale szczerzące kły
zza przerażającej otchłani
wcale
nie nakłaniam
ile?
za co?
dlaczego?
wykręcający niesmak
po czasie; nie w porę
bez nuty pragnienia
i tętniących pasją dźwięków
kosztem przerastającym
ekonomię wnętrza
— chyba tak
się nie zwycięża
worek sęków
zjełczał
wielmożna królowo
szlachetny królu
kolejne ziarno wstydu
urodzaj pola bólu
mała przedśmierć
dzień kataklizmów
dobitnie wystarczy już
tych aforyzmów
nitek z dzieciństwa
powyciąganych swetrów
w splątany kłębek jutr
nieznanych kilometrów
s.
wszystko
co się mieni i błyszczy
przyciąga oko
z łatwością
każdy pomysł
nie wart świeczki
zrealizowany
ze złością
miejsce z którego
pochodzą rany
najgłębiej
wyryte
wyboista droga
wybrukowana słowami
wyciskanego jadu
z liter
zło to
nieszczery uśmiech
same centrum dobra
w cenzury chuście
nienamalowany obraz
s.
prędkością nadświetlną
nie do zahamowania
wiedzący wszystko
wyjątkowi świetni
tak z twojego życia
uciekać będą
ci z najdłuższą listą
złożonych obietnic
s.
zasmarkać się razem
w płaczu i smutkach
zbieranych latami
do grubego klasera
wspomnień
serdecznie obśmiewać
potyczki nieuniknione
mniejsze lub większe
szyte na miarę
wspólne
nie znać
nie widzieć
nie rozumieć
nie doceniać możliwych
niezliczonych rozwiązań
paść ze zmęczenia
gdzieś
w okolicy porozumienia
nawet
gdy nie ma to już przecież
większego znaczenia
nad brzegiem rzeki
przysiąść i popatrzeć
na lądujące w niej
liście
to taka coroczna tradycja
której nikt prawie nie obchodzi
chociaż
znalazłbym jedną osobę
co najmniej
nurt wydarzeń
bardzo łapczywie
nazgarniał mułu
kamieni
cudzych śmieci
spadniętych gałązek
i pomysłów tak lepszych
że aż nieprzydatnych
trochę jak te słowa
gdybym tylko mógł zacząć
od nowa..
zasmarkać się razem ze śmiechu
w sytuacjach niemożliwie
unikatowych
wdychać zapach
wspólnego domu
aż
zakręci się w głowie
płakać szczerze
po prostu
bez wstydu
podziwiać jak powiewy wiatru
ostentacyjnie flirtują
z firankami
i listkami drzewka
które już tyle przetrwało
za szybko
za dużo
za wolno
za mało
czasem jak padało
to lało
wytrwała
nietrwałość
s.
przepraszam Cię świecie
i całe Twoje piękno;
to ja, znowu sobie nie radzę
— znowu jest mi ciężko
chciałbym dziękować,
zaśpiewać Ci lub objąć Cię
w ramiona,
tylko znowu nie mam siły
i bujam się na wietrze
jak porośnięty konar
przepraszam Cię świecie,
a przecież..
ta spodziewana niezręczność
dalej trzyma — puść mnie,
tyle z wytycznych..
zasługujesz na wdzięczność,
towarzyszący jej uśmiech
i oddech rytmiczny
jak daleko bym nie był
Ty stale jesteś blisko,
chcesz mnie tyle nauczyć,
pokazać to wszystko
świecie, ja wiem, że mnie słyszysz
i w rzeczywistość potrafisz przekuć dowolne marzenie
nie zmieniaj się, nie znikaj
— może to ja się w końcu zmienię
s.