!anarchizm
@szmer.infohttps://czarnyblok.pl/
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=pfbid035J3LNZC2ENSFZsjaJ7YsRkNeFSizaMLiBQEk2yo7i28Ec8Z5YhhKf4VLNgeyXJVBl&id=100063505115017
Kirjaudu Facebookiin, niin voit alkaa jakaa ja jutella kavereillesi, perheenjäsenille ja tuntemillesi ihmisille.
https://youtu.be/HsjuG9Izww8?si=wzLI3llakFF7mjSd
The fifth part in a series where I summarize concepts from my videos Power: https://youtu.be/HZeQrwKhJRQ?si=sGB2iQHToOAzz2-j A Modern Anarchism: Anarchist An...
https://polskidialog.pl/wiedza/?#przepisy
https://youtu.be/FWJSdrcdxFI?si=aaH0Odkh-AfEsoRm
The fourth part in a series where I summarize concepts from my videos Power: https://youtu.be/HZeQrwKhJRQ?si=sGB2iQHToOAzz2-j A Modern Anarchism: Anarchist A...
Ten wpis jest swego rodzaju rantem na środowisko anarchistyczne, okołoanarchistyczne, a nawet sporo wymienionych schematów będzie pasować do środowisk również lewicowych. Chociaż nie będę przywoływać konkretnych nazw, kolektywów czy nazwisk, to moje intencje są jasne: chcę wyrazić sprzeciw wobec pewnych zachowań i schematów, które dostrzegam w tych kręgach. Jeśli ktoś dobrze zna te środowiska, z pewnością rozpozna, o czym i o kim mówię.
We wspomnianych przeze mnie środowiskach jest pełno hipokryzji oraz niekonsekwencji poglądów. Ugrupowania które kreują się na inkluzywne, wspierające, oparte na fundamentach wzajemnej pomocy, w praktyce rzadko kiedy okazują się takie być. Ten wpis może służyć jako przestroga dla osób w ruchu, czy chcące się w niego zaangażować. Jeśli zauważysz relacje, schematy, zachowania opisane poniżej – uciekaj. Należy przerwać milczenie, a grupy aktywistyczne powinny się zreflektować nad sobą.
Sprzeciwiają się dyskryminacji osób z niepełnosprawnościami czy zaburzeniami, ale wystarczy obecność osoby neuroatypowej, aby pokazać, że ten sprzeciw jest jedynie fikcją. Wtedy nagle ta super wspierająca grupa zaczyna zachowywać się tak samo jak reszta społeczeństwa wobec osób neuroatypowych. Osoby w spektrum autyzmu (i nie tylko) często doświadczają dystansowania od reszty. Nawet jeśli wykluczenie nie jest jawne i głośne, to pojawia się w formie cichej i subtelnej ignorancji. Wspólnoty, które teoretycznie walczą o równość i inkluzywność, w praktyce często reprodukują te same wykluczające schematy, które krytykują. Ignorowanie potrzeb osób neuroatypowych, brak zrozumienia i empatii oraz subtelne formy wykluczenia są bolesnymi dowodami na to, że deklarowana inkluzywność bywa tylko pustym sloganem. Osoby neuroatypowe zasługują na pełne uznanie i wsparcie, a nie tylko na symboliczne gesty. Właśnie w codziennych, drobnych interakcjach testowana jest prawdziwa wartość wspólnoty – czy rzeczywiście potrafi ona tworzyć przestrzeń dla wszystkich swoich członków, bez względu na ich różnorodność neurologiczną.
Często możemy słyszeć o przestrzeniach bezpiecznych dla osób transpłciowych. Ale czy na pewno? Uprzedzenia możemy zauważyć już przy samej próbie kontaktu. Łatwo dostrzec traktowanie osób transpłciowych z niechęcią, ciche szydzenie z nich, oraz zaczepki skupione wokół płci. Zdarza się nierespektowanie preferowanych zaimków, czasem trafi się pajac usilnie używający deadname danej osoby. Podczas kłótni, które są nieuniknioną częścią relacji międzyludzkich, może dojść nawet do podważania czyjejś tożsamości płciowej. Jeśli zaś mamy do czynienia z konfliktem jawnie personalnym, gdzie atakowana osoba jest queerowa z pewnością usłyszymy o „przeklętym idpolu” niszczącym ruch. W przypadku takich sytuajcji bardzo często wywnioskować, czy dany konflikt ma źródło w przeciwstawnych charakterach, które zawsze będą się ze sobą gryźć, czy w uprzedzeniach wobec mniejszości seksualnych i płciowych. Jednak jedno jest pewne, te dwa powody idą ze sobą w parze. Ziomeczek ze skłotu może i pisze obleśne teksty do osób transpłciowych z leftbooka, umieszcza transfobiczne komentarze na różnych grupkach, ale przecież działa w realu, co nie? Niestety zazwyczaj w takich sytuacjach kolesiostwo bierze górę i pojawia się ciche przyzwolenie na takie zachowania, a cierpią na tym członkowie mniejszości, którzy nawet w ruchu którego są częścią nie mogą czuć się bezpiecznie.
Powstają coraz to nowe środowiska feministyczne, które wykluczają sporą część osób będące potencjalnym targetem, w tym kobiety. Prowadzenie walki o prawa kobiet, gdzie jednocześnie wyklucza się dosyć spore grupy kobiet utożsamiające się z ruchem feministycznym jest niekonsekwencją. Kobiety mogą posiadać penisa, a wykluczanie ich, nazywanie „transkobiecymi mężczyznami” jest kontynuowaniem patriarchalnego ucisku. Oczywiście, można głośno zaprzeczać, że jest się osobą prostacką z uprzedzeniami, ale to jest tylko oszukiwanie samej siebie. Praktyka pokazuje, że można założyć stowarzyszenie rzekomo feministyczne, tym samym powołując się na znane osobistości walczące z transkobietami, „woke”, „idpolem”, używające zwrotów pokroju „queer isis”. Można również lajkować treści skrajnie transfobicznych kolektywów. Kolesiostwo wybroni, a zasłoną dymną stanie się narracja donosząca o pomocy innym. Jakby pomoc komukolwiek anulowała wszelkie wyrządzane krzywdy. Na koniec oczywiście można wszystkiemu zaprzeczyć, co jest jawnym napluciem innym w twarz. Takie środowiska uprawiają patriarchalny ucisk nie tylko w kierunku transkobiet, czy osób niebinarnych, ale również w stosunku do osób pracujących seksualnie, będącymi w większości kobietami. Niestety, podstawowa godność sexworkerek już w myśleniu wielu osób stoi w opozycji do praw kobiet. Środowiska te świadomie uprawiają stygmatyzujące słownictwo, oceniają z pozycji wskazującej na wyższość moralną, postulują szkodliwe rozwiązania. Praktykowanie walki z sexworkiem pod pretekstem walki z patriarchatem prowadzi do spychania problemu jeszcze bardziej do szarej strefy. Niestety, w myśleniu wielu osób gdy problem jest niewidoczny to nie istnieje. To wszystko generuje szereg nowych patologii, oraz zagrożeń jakie dotykają kobiety świadczące usługi seksualne. Szokuje poparcie dla rozwiązań bazujących na aparacie państwowym, poszerzaniu kompetencji policji i konieczności zwiększenia finansowania jej. Państwo i jego struktury (takie jak policja, sądy, więzienia) są naszymi wrogami, a widzimy oksymoron – osoby anarchistyczne popierający aparat przemocy i ucisku państwowego. Najgorsze jest to, że ten ucisk w domyśle ma nie być skierowany w oprawców, lecz w jednostki. Sexworkerki zasługują na wsparcie, widoczność oraz podstawową godność, a nie na dalszą stygmatyzację prowadzącą do zakorzeniania patriarchalnego ucisku w środowiskach „postępowych”. Kopanie leżącego jest ciosem poniżej pasa. Nie oceniajmy, nie stygmatyzujmy, nie stosujmy slutshamingu. Zamiast tego wyciągnijmy pomocną dłoń i okażmy zrozumienie. Z ust środowisk o których piszę padają słowa „g**** to nie praca”, ale gdy ich ziomeczek ze skłotu dopuścił się przemocy s, to trzeba go bronić wszelkimi sposobami. Nawet tak głupimi jak robienie z niego osoby poszkodowanej systemem, w tym wypadku bezdomną.
Anarchiści przeciwstawiają się hierarchii i relacjom władzy. Twierdzą, że nie ma dobrych polityków, pozwolę przytoczyć sobie hasła: „każda władza ludzi zdradza”, „władza deprawuje”. Ale czy na pewno? Zacznijmy od władzy w stricte politycznym aspekcie – anarchistyczne idee uświadamiają nam, że żaden rząd nie reprezentuje naszych interesów, ale co każde wybory musi się pojawiać inba o to czy głosować, czy nie. Samo pójście na wybory może być odbieranie jako legitymizacja władzy politycznej, ale nie to jest teraz moim punktem zaczepienia. Pójście na wybory to jedno, ale ostracyzm w kierunku osób bojkotujących wybory, prowadzenie narracji o „mniejszym złu” już bez wątpienia tą legitymizacją jest. Nic dziwnego, że osoby które praktykują takie coś, same później stawiają żądania i wręcz błagają by politycy łaskawie wysłuchali ich próśb, czy działania oddolne już mają nie dotykać „lewicowych” posłanek i im się należą tutaj specjalne przywileje. Przecież aktualny rząd jest zły, wydaje budżet w nieodpowiedni sposób. My anarchiści wybierzemy sobie lepszy rząd, który będzie bardziej kompetentny. Osoby bojkotujące wybory tylko szkodzą anarchistycznej sprawie! A teraz tak na poważnie, moda na simpienie do partii razem na szczęście jest dużo mniejsza niż kiedyś, ale dalej takie tendencje można zauważyć. Czy powinno takie coś dziwić, gdy na skłotach znajduje się miejsce również dla kandydatek PiSu oraz członków partii razem? Do kompletu możemy jeszcze wywiesić biało-czerwoną flagę, bo czemu by nie? Dożyliśmy czasów gdy jednostki deklarujące się jako anarchistyczne startują w wyborach, a ich kandydatura potrafi być broniona. Wszystko w imieniu demokracji, reprezentacji, oraz „dobrej władzy”. No tak, gdy władza jest super, wholesome i dobra to ucisk spowodowany strukturami władzy nagle zniknie. Anarchiści, ruszać do urny! Anarchiści, załóżcie komitety! Anarchiści, bądźmy w sejmie, samorządach i europarlamencie! Poza władzą stricte polityczną da się zauważyć istnienie jej w strukturach pozarządowych. Bez wątpienia w środowisku anarchistycznym występują osoby zbierające posłuch, kształtuje się silna hierarchia i wytwarzają się kółeczka adoracji skupione wokół nieformalnych liderów. Każda próba przeciwstawienia się wewnętrznej hierarchii i uderzania w osoby siedzące na jej szczycie kończy się konfliktami. Nic dziwnego, przecież kto operujący narzędziem takim jak władza by jej nie bronił? Niestety, osoby anarchistyczne zapominają tego co same głoszą i zamiast przeciwstawiać się relacjom władzy same je tworzą i kultywują, poprzez tworzenie kółek adoracji wokół swojego guru. To wszystko rośnie do tak chorych rozmiarów, że nawet w dyskusji mającej służyć wymianie poglądów każde zdanie odmienne od tego jakie ma guru jest traktowane jako atak. A jeśli występuje atak, wiadomym jest, że trzeba podjąć ofensywę i zwołać swoich dzielnych żolnierzyków. Niewygodne jednostki będą ofiarami przemocy. Tym samym wiele organizacji, kolektywów nie różnią się niczym od partii politycznych.
Słyszymy ciągle „przeciwko wyzyskowi”, ale w praktyce często wyzysk jest wszechobecny wobec różnych grup aktywistycznych. Przenoszone są relacje czysto kapitalistyczne, jest parcie na „działania w realu”. Z jednej strony postulujemy prawo do odpoczynku, mówimy o tym by nie nakładać na siebie presji, ale jednocześnie traktujemy siebie jak Janusz Areczka. Bardzo mocno wiąże się to ze wspomnianą przeze mnie przed chwilą wewenętrzną hierarchią. Ktoś działa mniej – jest niżej w hierarchii. Nie każdy ma dużą przestrzeń do działania, a osoby które nie działają bardzo aktywne są oczerniane, ich zdanie jest dyskredytowane poprzez pryzmat ilości „robienia rzeczy”. Nienawidzimy kapitalizmu, ale jednocześnie przenosimy jego mechanizmy na naszą organizację. Tworzymy z anarchizmu przymus drugiego etatu, co z pewnością zniechęca masę ludzi do jakiegokolwiek działania. Zresztą nie jest tajemnicą, że wypalenie aktywistyczne jest niestety czymś naprawdę bardzo powszechnym w naszym środowisku. Ustosunkowywanie czyjejś pozycji w dyskusji pod kątem ilości pracy wkładanej w aktywizm brzmi bardzo januszexowo, tworzy to relacje władzy, kultywuje ucisk czysto kapitalistyczny w strukturach, które teoretycznie mają stać w całkowitej opozycji. Oprócz wyzysku i władzy, anarchizm jest gatekeepowany do osób bardziej ekstrawertycznych, mających przestrzeń do aktywności i całkiem uprzywilejowanych w obecnym systemie. Osoba która pracuje wiele godzin dziennie, praktycznie każdego dnia w tygodniu po to by przetrwać, nie będzie miała tyle energii do działania co osoba pracująca mniej, posiadająca lepszy status materialny. Czemu ktoś bardziej introwertyczny nie może być tak samo anarchistyczny? Działania anarchistyczne, antyfaszystowskie nie muszą się ograniczać do ulicznej działalności. Mamy do dyspozycji szereg różnych innych możliwości takie jak wyrażanie swoich poglądów poprzez sztukę, tworzenie grafik antysystemowych, oraz przenikanie do internetu – przestrzeni która jest bardzo zaniedbana i niezagospodarowana przez polskich anarchistów. Oczywiście możliwości jest jeszcze więcej. Przeciwko anarcho-januszexom!
„Mieszkanie prawem nie towarem”. Ta zasada obowiązuje dopóki na terenie będącym pod opieką zupełnie innej ekipy znajduje się „niepożądany obiekt” (czyt. osoby queerowe). Prywatne konflikty, niechęć personalna, uprzedzenia, oraz „idpol” stają się wymówką w pełni usprawiedliwiającą przeprowadzenie brutalnej eksmisji. Paradoksalnie z tego wszystkiego ogromną uciechę mają działacze lokatorscy, którzy usprawiedliwiają to, z czym w teorii powinni walczyć.
Wprost kapitalistyczne metody nie zaskakują. Oprócz przeprowadzania lewicowych eksmisji zapraszamy na prowadzenie kampanii marketingowej na skłocie. Każdy prawilny chłopak nosi „trzy paski”. Wyzysk dzieci z krajów trzeciego świata, szyjących ciuchy dla największych marek odzieżowych, zdaje się być nieważny gdy w grę wchodzą pieniądze oferowane przez korporacje. Można się jeszcze zadłużyć na kilkaset tysięcy złotych, by kupić na własność kawałek działki. Spłatą nie ma co się przejmować, przecież pokryją to aktywiści. Nie liczcie przy tym na jakąkolwiek transparentność, wykazanie dokumentacji czy szczegółowy opis transakcji. Wpłać nam na zrzutkę, nawet jeśli wcześniej prowadziliśmy na ciebie i twoją działalność ogromną nagonkę.
Środowisko skłoterskie próbuje wokół siebie scentralizować cały ruch. Oddolne inicjatywy które nie będą podlegać największemu polskiemu anarchistycznemu autorytetowi będą z całej siły udupiane. I to przez osoby które narzekają na to, że ruch jest podzielony. Możesz nawet ze znajomymi rozbić dziki obóz w lesie chroniąc go przed wycinką, ale jeśli nie podporządkujesz się pod anarchistyczne guru, licz się z konsekwencjami. Waleczna zasada „jesteś z nami albo przeciwko nam” jest niestety czymś co dotyka prawie każdą grupę chcącą robić swoje rzeczy w pełni autonomicznie i bez zależności od giga struktur. Z taką mentalnością dochodzi do istnienia związku zawodowego założonego przez osoby anarchistyczne, który opiera się na centralizacji. Ma nawet zarząd, radę krajową, a lokalne komisje podlegają pod centralę. Nie zapominajmy też o cyklicznych wyborach władzy. Z takimi strukturami chyba nie powinna nikogo liczyć bardzo silna hierarchiczność, zarysowane relacje władzy oraz jawni liderzy zdobywający masę posłuchu, chociażby przez to ile pracy wkładają w aktywizm. Ktoś może powiedzieć, że jeśli osoba na wysokim szczeblu nie jest spoko, to można przecież zorganizować ponowne głosowanie w celu odsunięcia jej od pełnionych funkcji. Tylko w teorii, w praktyce kolesiostwo rodem z układów partyjnych wygra. Jedna osoba nie ma przebicia przez ten systemowy beton, a opór jest skazany na porażkę przez istnienie kółek adoracji i zbierania posłuchu przez osoby liderskie. Zwykły szary członek nie ma nic do gadania, niczym obywatel w państwie. Elity związku za to mogą sobie decydować o współpracy z transfobami, kapitalistami czy politykami. Wszystko bez dyskusji na ten temat z dołami, a sprzeciw zwykłych członków zostaje ignorowany.
Ci sami anarchiści w imię jakiegoś pokracznego left unity (zero wyciągnięcia lekcji z historii XD) będą wyzywać innych anarchistów. A dlaczego? Bo przeciwstawiają się tradycyjnym lewicowym rozwiązaniom, uważając je za nieskuteczne, tworząc nowe alternatywy, szukają nowych rozwiązań. Burzy to lewacki status quo, którego trzeba za wszelką cenę bronić gadaniem jakiś kocopołów o „lifestyliźmie”. Anty-anarchistyczni anarchiści pod wpływami bookchinizmu będą negować wszyskto co nie jest społeczne, co się skupia na jednostkach, wszystko co jest alternatywne dla ruchu masowego i robotniczego esencjalizmu. Niestety, ogrom anarchistów posiada czerwonego gwoździa w mózgu i przekłada robotniczą estetykę, mrzonki o masowości i rewolucji ponad anarchistyczność. Zamiast łączyć się z innymi anarchistami wolą działać z komunistami którzy najchętniej by ich wyplenili. Wszystko w imię „społecznego aktywizmu”, insynuowanie jakby post-lewica nie mogłaby się zajmować działaniami pro-społecznymi, czy nieść pomocy potrzebującym. Komuniści z antysystemową estetyką bez wątpienia są skazą na organizmie ruchu anarchistycznego w polsce.
Anarchiści zamiast prezentować czerń z czerwienią wolą prezentować czerwień z estetyką czerni. Wielu z nich poglądami ma bliżej de facto do Lenina niż do Bonanno.
Jakie są alternatywy? Nie trzeba się zrażać od razu do działalności anarchistycznej! Z pewnością istnienie rzeczy które opisałem prowadzi do wypalenia, ale zawsze możemy znaleźć światełko w tunelu. Możemy się odciąć od maczo, przemocowych środowisk skupiając się na sobie. Możemy autonomicznie robić fajne rzeczy jako jednostki, chociażby przez tworzenie sztuki. Z pewnością w tym syfie poznamy również wspaniałe osoby z którymi możemy podejmować masę działań i tworzyć grupy afinicji. MAKE ANARCHISM GREAT AGAIN!
https://www.thecommoner.org.uk/we-carry-a-free-territory-in-our-hearts/
Was the name “Free Territory” something used by contemporaries of anarchist leader Nestor Makhno, or a modern fabrication? In the spirit of debunking widespread myths and misconceptions in anarchist history, a Wikipedian uncovers the secret history of the making of the “Free Territory.”
cross-posted from: https://lemmy.dbzer0.com/post/20011741
Hi!
As I wrote in the title I'm looking for people interested in such an endeavor. I already tried creating such a project but due to internal disagreements it didn't pan out, still I am very interested in trying this out. Game dev is very susceptible to exploitation from capitalists which is very unfortunate given that means of production are essentially socialized already - we have FOSS software like Godot that is enough to create very elaborate projects and we can collaborate remotely so no land is needed either. This makes it I think a very fruitful direction to go, because costs of game dev are not very big and returns can be big if the game is successful.
I know that there is a huge competition in game dev, but given that in worker cooperative nothing is siphoned by capitalists at the top I think it's not impossible to get to the level of subsistence on game dev, while being able to affect the culture and promote cooperativism among the general population and among video game creators. I don't have a specific game dev experience but I like solving complex problems and I am interested in doing a worker cooperative, I already did quite a bit of research during my previous attempt at this type of worker cooperative and I would for this coop to get inspiration from Igalia, Motion Twin and Sociocracy.
At my last project people had issues that I am fine with anti-foundationalist philosophies so please consider that I like those and I like to discuss from those lenses. I am very good at self-directed learning and I could especially do stuff like coding, design, writing plot and characters, I could research some more legalistic side of cooperative but it would be nice certainly to have someone who has some expertise here. That still leave places for people interested in audio and graphics and I am very fine with redundancy in some aspects of the required "expertise", still I am a big believer in learning by doing and getting feedback and improving based on this feedback so I am mostly looking for people willing to learn, explore and collaborate to hopefully create something cool.
I would like to create games such as Planescape Torment, Disco Elysium, Hotline Miami, FTL: Faster Than Light, Spec Ops: The Line, Portal 2, Undertale, Getting Over It, The Talos Principle, Vampire the Masqurade: Bloodlines, KOTOR 2. If you are interested in this project please get in touch, we may correspond a bit and see if we would like to collaborate!
I somewhat wonder about trying to release those games on FOSS licenses (still with asking for “paying” for them to support the creators), that would be “purer” from anarchist perspective than using proprietary license but this is not something I have thought about that much. The pro would be it being impossible to get the license stolen how almost happened to Disco Elysium creators.